LOT Boeing 737

Propozycja radykalnej obniżki pensji na trzy lata w LOT

Szykuje się ostry spór zarządu ze związkami, które nie godzą się na skalę i zakres cięcia płac

Dziś (20.04.2020 r.) władze spółki będą rozmawiać ze związkowcami. Ci mają własne propozycje w odpowiedzi na przedstawiony przez zarząd plan zmniejszenia wynagrodzeń dla pilotów i stewardes. Kierownictwo LOT-u przekonuje, że w przeciwieństwie do wielu innych linii dzięki obniżce powinno udać się uniknąć zwolnień. Oszczędności są konieczne, bo z powodu pandemii firma straciła główne źródło przychodów: wpływy z biletów.

Związkowcy przyznają, że obniżenie zarobków jest zrozumiałe, ale jednocześnie protestują przeciw skali cięć i okresowi ich obowiązywania. W przypadku stewardes pensje miałyby być obniżone o połowę – do ok. 2600 zł brutto, czyli mniej więcej do poziomu minimalnego wynagrodzenia, a w przypadku pilotów do 7 tys. zł brutto. Ale to, co związkowców najbardziej zdenerwowało, to propozycja, by te obniżki obowiązywały aż do kwietnia 2023 r.

– To skandaliczna propozycja. Skąd zarząd wziął te trzy lata? Jeśli wiele rejsów udałoby się przywrócić za kilka miesięcy, to dlaczego mamy latać za obniżone − i to aż tak – wynagrodzenie? – powiedziała nam Agnieszka Szelągowska z największego w spółce związku zrzeszającego stewardesy.

Związkowców dziwi także, dlaczego cięcia nie obejmą zarządu firmy.

– To nieetyczne – mówią i podkreślają, że w wielu innych liniach obniżki dotyczą wszystkich, a czasem – tak jak w Wizz Air − w przypadku zarządu są nawet większe. Związkowcy usłyszeli, że o obniżeniu pensji zarządu może zdecydować rada nadzorcza.

Zapytaliśmy biuro prasowe LOT-u, skąd ten trzyletni okres cięć i czy zwłaszcza w przypadku stewardes nie są one zbyt duże. Rzecznik spółki Michał Czernicki nie potwierdził kwot podawanych przez związkowców, ale stwierdził, że w obecnej sytuacji rynkowej proponowane świadczenia są zadowalające, biorąc pod uwagę to, że otrzymujący je nie wykonują obowiązków służbowych. Nie chciał też komentować propozycji wprowadzenia obniżek aż na trzy lata. Zasugerował jednak, że ten okres nie musi trwać tak długo, a w przypadku wznowienia działalności operacyjnej będzie możliwy powrót do dawnego poziomu wynagrodzeń.

Wiadomo, że przewoźnik będzie mógł skorzystać z niektórych propozycji zawartych w tarczy antykryzysowej. Dotyczy to też pilotów, z których połowa jest na samozatrudnieniu.

Jak się dowiedzieliśmy, LOT szykuje także inne oszczędności. Nieoficjalnie mówi się o próbach renegocjowania warunków dzierżawy samolotów. Prawie 80 proc. maszyn floty przewoźnika pozyskano w drogim leasingu operacyjnym. Roczne zobowiązania z tego tytułu to ok. 500 mln zł.

Budżet spółki w niewielkim zakresie podreperowała organizowana wspólnie z rządem akcja #LOTdoDomu, która odbywała się od 15 marca do 5 kwietnia. W tym czasie przewieziono zaledwie 55 tys. pasażerów, niecałe 10 proc. liczby podróżnych z tego samego okresu 2019 r.

W małym zakresie LOT ratuje się rejsami cargo. Od 17 marca zrealizowano ich 30. W ostatnich dniach pojawiło się wiele słów krytyki, dlaczego do transportu medycznego sprzętu z Chin państwowy KGHM wynajął wielkiego AN-a 225, a nie skorzystał z maszyn LOT-u. Niektórzy eksperci szacowali, że taki przelot mógł kosztować ok. 3 mln dol. KGHM zasłania się tajemnicą handlową, ale według rzecznika spółki Piotra Chęcińskiego kwota była „znacznie niższa” od tej, która przewijała się w mediach. Dodał, że biorąc pod uwagę gabaryty towaru, tańsze byłoby wynajęcie pociągu, ale wtedy podróż trwałaby ponad tydzień. Jeśli by postawić na pasażerskie maszyny LOT-u, trzeba by użyć aż 10 dreamlinerów.

Autor: Krzysztof Śmietana

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

 

Udostępnij wpis